Spółdzielnie miesz­kaniowe

0
335
Rate this post

Tylko duże struktury, spółdzielnie miesz­kaniowe, banki i przedsiębiorstwa budow­lane mogą istotnie wpłynąć na przełamanie obecnego impasu w budownictwie mieszka­niowym.

W krajach, w których budownictwo mieszkaniowe nie jest traktowane jedy­nie jako chronicznie nierozwiązywalny problem społeczny, lecz jako zdrowa i prężna dziedzina gospodarki, napędza­jąca w dodatku koniunkturę, zaobserwo­wać można, że znakomita większość przedsiębiorstw budowlanych to małe, często kilkuosobowe firmy. To one „zbu­dowały” Ameryką, Kanadę i Skandyna­wię – szybko, tanio i efektywnie. Bez roz­budowanej administracji, bez ciężkiego transportu i drogiego sprzętu. Oczywi­ście sprzyjają temu lekkie i energoosz­czędne technologie, które na szczęście u nas zyskują coraz więcej zwolenników. Niestety małe firmy nie są ulubionymi klientami naszych banków i adresatami wszelkich międzynarodowych progra­mów pomocy finansowej, które preferu­ją udzielanie mniejszej liczby, ale za to dużych kredytów i dotacji. Małe firmy muszą na ogół borykać się ze swoimi kło­potami same.

Co nam zostało z tych lat.. Liczba jednostek mieszkalnych

-11,5 min.

Liczba mieszkań na 1000 miesz­kańców – poniżej 300 (dla krajów wy­soko rozwiniętych wynosi co najmniej 400). Średni poziom ich wyposażenia i wykończenia odbiega jednak wciąż od standardów zachodnioeuropejskich. Średnia powierzchnia użytkowa miesz­kania – 60 m2 (w krajach zachodnich przekracza 80 m2).

Powierzchnia na jednego miesz­kańca – nie przekracza 18 m2 (dwukrot­nie mniej niż w większości krajów wyso­ko rozwiniętych).

Podstawowe media cywilizacyjne

(wodę bieżącą, kanalizację, gaz, ener­gię elektryczną i łazienkę) ma 52% mieszkań.

Powyższe urządzenia z wyjątkiem insta­lacji gazowej ma 19% mieszkań. Pozbawionych jakichkolwiek wy­gód było 10% mieszkań (głównie na wsi). *) dane z Powszechnego Spisu Ludno­ści z 1990 roku